Usłyszała za sobą cichy głos. Miękki, miły, kuszący. Coś szeptał. Tak, to zdecydowanie był szept, ale szept tak cichy, że brzmiał bardziej jak dźwięk lecącej wody, czy małego strumyczka. Ciężko było wyłapać pojedyncze wyrazy z potoku słów.
Z każdą sekundą głos przybierał na silę i już po krótkiej chwili, zasłoniła uszy. Osunęła się po ścianie. Schowała twarz między kolana i oplotła głowę ramionami, mając nadzieję, że chociaż trochę wytłumi ten krzyk.